Ostatnie lata na ziemiach polskich
charakteryzują się istnym wysypem skarbów monet odnajdywanych zarówno
przez instytucje jak również domorosłych zbieraczy zaopatrzonych w
wykrywacze metali i dużą dozę zapału. Sporo z tych monet ma rodowód
rzymski co nie powinno dziwić gdyż są one świadectwem licznych i
ożywionych kontaktów handlowych pomiędzy ludami ówcześnie
zamieszkującymi nasze tereny, a cesarstwem rzymskim. Wtedy to przez
nasze tereny biegło kilka ważnych szlaków z ,,bursztynowym" na czele. Co
ciekawe wiele z odnalezionych monet cesarskich okazało się tylko mniej
lub bardziej zręcznymi kopiami oryginałów. Nie powinno to dziwić gdyż
monety cesarstwa w starożytnym świecie były czymś w rodzaju dzisiejszych
dolarów pożądanych jeszcze długo po upadku imperium. Starożytne
podróbki rzymskich monet znajdowano nie tylko u nas. Monety naśladujące
rzymskie pieniądze znajdowano na terenach Bliskiego Wschodu, Albionu,
Francji, Germanii, Danii, Czech, Słowacji, Rumunii, Węgier, Austrii a
nawet Rusi. Wszędzie tam były pożądane i honorowane. Jednak najwięcej
takich naśladownictw występuje na Nizinie Węgierskiej oraz na
południowych wybrzeżach Bałtyku. Nazywamy je tzw. barbarzyńskimi
naśladownictwami i zostały one wykonane przez ludy bezpośrednio
sąsiadujące z Rzymem.
Od orginałow różniły się one mniej
starannym odwzorowaniem postaci i grafik, uproszczonym rysunkiem czy też
napisami po łacinie które.. nic nie znaczyły. Fałszerze traktowali
napisy jako część ornamentyki monet i nie przywiązywali specjalnego
znaczenia do ich treści. Podrabiano głównie cesarskie denary z I i II
wieku naszej ery i solidy z wieków III i IV. Warto nadmienić, że
podrabianie rzymskich orginałów nie miało na celu destabilizacji
cesarstwa- były to w gruncie rzeczy nieudolne próby tworzenia własnych
systemów monetarnych przez protopaństwa. Wczesne średniowiecze nie jest
wolne od podróbek i naśladownictw. Celują w tym zwłaszcza państwa
nadbałtyckie, Skandynawia oraz Połabie. Słowianie najbardziej chętnie
naśladowali monety brytyjskie, germańskie, czeskie i italskie. Warto
wspomnieć że wczesne polskie monety Mieszka I i Bolesława Chrobrego są
silnie inspirowane monetemi anglosaskimi i niemieckimi. Później role się
odwróciły i tak np. Mołdawianie naśladowali monety polskie. Warto by
również nadmienić czym różni się fałszerstwo od naśladownictwa monet.
Otóż głównie celem dla jakiego zostało wykonane. Fałszerze kopiowali
monety dla wymiernych zysków, zaś naśladowcy starali się zaszczepić
pewne tradycje i zwyczaje w swoim kręgu kulturowym. Największy rozkwit
fałszerstw nie tylko zresztą monet następuje w późnym średniowieczu.
Kwitnie wtedy wyrób fałszywych monet miedzianych i posrebrzanych.
W Polsce rozkwit fałszerskego procederu
to wiek XIV i XV. Wtedy to szczegółnie na Ślasku kwitnie ten proceder
niejednokrotnie za wiedzą i przyzwoleniem feudałów i rycerstwa którym
przynosi znaczne dochody. I to niezależnie od niezwykle surowych kar
którym fałszerze podlegali. Najczęściej ucinano im ręce bądź pozbawiano
życia przez ścięcie lub spalenie na stosie. Dodatkową karą była
konfiskata majątku fałszerza i jego rodziny na którą również spadała
banicja. Annały sądowe wielu średniowiecznych państw pełne są opisów
takich spraw i wyroków. Mimo to fałszerstwa nie udało się w wiekach
średnich wyplenić. Było zbyt dochodowym interesem zarówno dla sprawców
jak i ich mocodawców. I tak pozostało do czasów dzisiejszych. TP
Kto by pomyślał, że w starych czas również funkcjonowali fałszerze pieniędzy. Mimo wszystko musieli oni mieć niezłą wprawę w fałszowaniu, gdyż system płatniczy w odległych czasach funkcjonował troszkę inaczej niż dziś. O starych kolekcjonerskich monetach czytałam na http://www.skarbnicakrajowa.pl lecz nigdy nie widziałam nic ciekawego na temat fałszerzy starych monet.
OdpowiedzUsuń