Jest styczeń roku 1944. Rozpoczyna się
piąty rok wojny. W Warszawie na budynku przy rogu placu Trzech Krzyży i
ulicy Hożej bezimienni bohaterowie wywieszają olbrzymich wymiarów kukłę
wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera z nieco mniejszych rozmiarów Benito
Mussolinim. W tym dniu mroźnym, zimowym niemiecki dyktator staje się
największym pajacem na świecie. Przez kilkadziesiąt minut dzielne
dziewczęta z Kedywu machają olbrzymią kukłą wodza tysiącletniej Rzeszy,
która właśnie upada pod ciosami aliantów, chwiejąc się w swych posadach
jak ten pajac Adolf. I choć przed naszą stolicą jeszcze hekatomba
powstania i trauma wyzwolenia dokładnie rok później nikt z mieszkańców
nie wątpi w ostateczne zwycięstwo pomimo olbrzymich zbrodni okupanta.
Warszawa jest niezłomna podobnie jak nasz kraj...
Już od października 1939 roku na murach,
plakatach i w zwykłych malunkach pojawiać się zaczyna rysunek
satyryczny który ma podnieść rodaków na duchu pomimo klęski wrześniowej.
Swoje prace często dużej wartości artystycznej zaczynają publikować w
podziemnej prasie i na murach polskich miast znani przedwojenni
ilustratorzy tacy jak Henryk Chmielewski ( Papcio Chmiel- twórca
słynnego Tytusa Romka i Atomka ), Marian Walentynowicz ( twórca
Koziołka Matołka ) czy Józef Szajna czy Stanisław ,,Miedza "
Tomaszewski. Każdy z nich ryzykował dla Rzeczpospolitej życie swoje i
rodziny. Ulotki, broszury czy podziemna prasa ukazywały się przez cały
cały okres okupacji w miastach, wioskach czy drukach kolportowanych w
oddziałach partyzanckich. W walce z okupantem brali udział znani ale
również kompletnie nieznani lub tacy którzy dopiero później weszli do
narodowego panteonu. Niech za przykład posłuży tu Krzysztof Kamil
Baczyński.. Ten znakomity poeta poległy w czasie warszawskiego powstania
zadebiutował.. jako grafik w podziemnej prasie.
W czasie wojny zginęło ponad 200
polskich plastyków, nierzadko w obozach kończąc życie dla sprawy wolnej i
niepodległej ojczyzny. I nim tutaj dedykujemy ten artykuł. Dziś te
prace są ,,białymi krukami" zarówno przez swą rzadkość jak również przez
mgłę zapomnienia jaka nad nimi dziś krąży. Papcio Chmiel sporządzał
swoje rysunki na cienkich bibułkach aby można je było połknąć w czasie
wpadki. Jeden z twórców podziemnych pseudonim ,,Franek " którego
tożsamości nie poznaliśmy do dziś wykonywał swe prace na murach
warszawskich kamienic , kilkanaście, kilkadziesiąt razy podchodząc do
ściany i dodając po jednej kreseczce ... Broken heroes... Tamta sztuka ,
wojenna tworzona na doraźny użytek, w pośpiesznych chwilach, za pomocą
najskromniejszych środków artystycznych wymyka się wszelkim
klasyfikacjom. I nie prawda jak pisano za byłego ustroju, że liczyły się
tylko jej walory doraźne, użyteczność i funkcja. To część naszego
dziedzictwa narodowego. W dniu dzisiejszym prace naszych bohaterów
osiągają całkiem spore sumy na aukcjach antykwarycznych bo sztuka to nie
tylko piękno - to również znak czasów w jakich powstaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz