Zosia z,, Pana Tadeusza" i Zosia z Julina.-
Angielskie Leghorny i polskie Zielononóżki.-
Apartamenty kurnikowe.- Sekrety kurzego
menu.- Radosna praca.- Ptasia psychologiia.
- Kilka słów o Pani Paderewskiej.
Angielskie Leghorny i polskie Zielononóżki.-
Apartamenty kurnikowe.- Sekrety kurzego
menu.- Radosna praca.- Ptasia psychologiia.
- Kilka słów o Pani Paderewskiej.
,,Zosia w poranny stroju i z głową
odkrytą
Stała, trzymajac w ręku
podniesione sito;
Do nóg jej biegło ptactwo..."
odkrytą
Stała, trzymajac w ręku
podniesione sito;
Do nóg jej biegło ptactwo..."
Mickiewiczowska
Zosia otaczała to ptactwo wielką miłością. Kradła dlań najprzedniejsze
jęczmienne krupy, ,,godne pańskich stołów"; chroniła je przed kanią i
jastrzębiem; głaskała je, pieściła i ukrywała przed wielkim nożem
sławnej ochmistrzyni Kokosznickiej, z domu Jedykowiczówny ( która wydała
kalendarz pod tytułem: Wychowanie drobiu"). Współczesna Zosia, która
stoi pochylona pieczołowicie nad ,,incubatorem", sztucznie wylęgającym
małe, żółte i czarne kurczątka- jest inna, chociaż zewnętrznie tamtą
przypomina. Jest inna... Uczy się oto od roku w Julinie p.
Paderewskiej, jak chować ,, kury szurpate", ,,kogutki czubate", ,,odęte
indyki" i ,,srebrnopióre gołębie"...jak je chować, aby były : ,,nieśne' ,
,,rasowe" i jak najbardziej ,,użytkowe"...
Współczesna Zosię nauczyła już wielu,
wielu rzeczy pani instruktorka, która kursy specjalne ukończyła w
Anglji. Zosia więc razem z trzydziestu trzema swemi koleżankami za
miesiąc powróci do domu i będzie w białym dworku w grodzieńskiem
prowadzić racjonalną hodowlę drobiu. Koleżanka jej, Czesia pójdzie na
instruktorkę do szkoły rolniczej, a Marychna zapewne zostanie w Julinie
na praktyce... Te wszystkie ,,Zosie" wiedzą, czego chcą: chcą podnieść
ekonomiczny rozwój wsi polskiej, wyzyskać jej bogactwa rodzime i założyć
fermy drobiarstwa z myślą o transporcie hurtowym za granicę.
Ślicznie.
Zosie mieszkają w dużych, białych
pokojach, których okna wychodzą na ogród. Rosną tu astry, nagietki i
lewkonje, jak w dawnym zaścianku szlacheckim. U okien chwieją się na
wietrze firanki, ale nikt przez te okna nie wbiega. Zosie wchodzą i
wychodzą... drzwiami. Główki ich są gładko zaczesane, niepokryte
papilotami, a w główkach nie myśli się jeno o tem: ,, czy szczęście
znajdzie się w zamężciu?"....
Poza bielą obszernego domu mieszkalnego
ciągną się wielkie zagrody, oplecione czerwienią dzikiego wina. Kurze
królestwo. Białe, wspaniałe ,,Leghorne'y " zachwycają kontrastem
upierzenia przy koralach grzebieni. Mniejsze od nich, białe kurki
polskie ważą mniej i niosą się mniej, ale poprawa się ich rasę z roku na
rok i dają na przyszłość duże nadzieję. ,,Millefleur'ki " cudzoziemskie
mają łapy przybrane wielkiemi wachlarzami z piór- są bardzo
dekoracyjne. ,,Zielononóżki kuropatwiane"- polki i bardzo dobre matki,
ale daleko im do urody. I tu, w ptasim królestwie , jak w życiu ludzkiem
widać kategorje i przeznaczenia. Każda z kur posiada na nogach obrączki
z rodowodem. Każda zapisana jest na liście ,,niesienia kur". Każda w
głębi znajduje wspólny kurnik, złożony z trzech odddzielnych...
apartamentów.
Pierwszy pokój- to sypialnia letnia. Bielone ściany, piasek, grzędy. Wygody nowoczesne: wentylatory i rozsuwane okna.
Drugi pokój - to wylęgarnia. Znajduje
się tu kilka gniazd wylęgowych, zatrzaskiwanych automatycznie przy
wejściu kury, która ma zamiar znieść jajo okazowej wielkości. Jaj
takich znosi ( biedactwo!) 216 do 220 rocznie. Za takie jajo rozpłodowe
bierze się 3 złote w okresie zimowym. Z takiego jajka wylęgnie się kura
lub kogut w cenie 25 złotych. Trzeba wiec ,,pani matce" dostarczyć wygód
i odpowiedniego pożywienia. Otóż w 3-cim pokoju znajduje się jadalnia.
Pod ścianą bufet ze suchą mieszanką ( jest tam gruz - pomocny do
trawienia; wapno- wzmacniajace skorupki jaja; kości mielone; kapusta,
dobrze wpływająca na upierzenie). Nasza ,,Zosia" współczesna nie sypie
już z sita ,,krup jęczmiennych" swą perłową rączką, bo wie na
podstawach naukowych że kura, karmiona mieszanką, posiadającą najwięcej
witamin , będzie miała więcej mięsa, będzie lepsza w smaku i
delikatniejsza od dawnej kury z roku 1812. Współczesna Zosia jest mniej
poetyczna od dawnej, bez wątpienia, ale również ma dobre serce. Oto
odizolowała białą kurkę do małego kojca, który się nazywa ,,szpitalem" i
leczy ją...Biedna kureczka, w łapkę sobie coś zrobiła! Współczesną
Zosię najwięcej martwi, że musi się uczyć oprócz radosnej pracy hodowli
drobiu, również śmiercionośnego ,, sprawiania"- bez noża. Co prawda bez
bólu, za pomocą skręcania szyi, ale zawsze to przykre... Bardzo
przykre... Trudno! są takie kury nierasowe, nieudane, które trzeba
odizolować od społeczeństwa wzorowego, a czasem i usunąć na zawsze.
Za to
radosna jest praca Zosi w dużym, białym budynku, gdzie znajduje się
,,Wylęgarnia" i ,,Wychowalnia". Wylęgarnia ma kilka inkubatorów, to jest
skrzyń ogrzewanych sztucznie wodą i powietrzem ( parą wodną) . Na
wielkich sitach kładzie nasza Zosia 100 do 120 jaj i sprawdza kilka razy
na dzień ciepłotę ( termometr musi wskazywać 39 st. Celcjusza). Od
czerwca do stycznia nasza Zosia zastępuje troskliwie macierzyńską ,
kurzą opiekę. Zmienia jaja, przekłada je ( ptak instynktownie przewraca
je sam), aby po 21 dniach ujrzeć pękające skorupki i zanieść wyklute
kurczątko do wychodowalni, gdzie pod wielkiemi kapeluszami z blachy w
bliskości pieca maleństwo czuć się będzie dobrze, jak pod skrzydłami
matki. Rozchylają się maleńkie dziobki, które dostają specjalnie
mielone ziarno i siekane jaja. Żółte i czarne kulki tulą się do ciepłych
rąk Zosinych. W tych chwilach Zosia bardzo lubi swa pracę. Kobiece
serce uderza radośnie...
Ale na sentymenty czasu nie ma. Trzeba
pomyśleć o tylu jeszcze rzeczach: odwilżyć suche powietrze maleństwom i
iść do młodzieży, która wita ją radośnie w wielkiej zagrodzie, gdzie
swobodnie hasa, zmieszana rasowo pele-mele ,,po dawnemu". Biały,
czupurny kogucik wyraża swa silna indywidualność manifestacyjnie
głośno. Mały kaczor ( z rasy dekoracyjnej ) śmiesznie toczy się do rąk
Zosi. Gdzieniegdzie z góry ,, upada, jak kiść śniegu, gołąb
srebrnopióry"- to ,,Kalinka" ( rasa polska ). Popielate perliczki, choć
to małe jeszcze, są ,,trzpiotki", jak za pana Tadeuszowych czasów, a
indyczki ( rasa amerykańska ) krzykliwe i odęte, jak ongiś. Ptasia
psychologia więc nie uległa zmianie, choć jej nałożono pęta hodowlane.
Zmieniła się za to ich fizyczna jakość. Ich waga, ilość i wartość -
dzięki naszym Zosiom, pionierkom ruchu gospodarczego w Polsce. Na nowe
tory wstępuje u nas dział pracy kobiecej. W dużej mierze zasługa to pani
Paderewskiej, która tworzy w Polsce ośrodki instruktorskie i szkołę w
Julinie ofiarowuje na ten cel, by Zosie nasze umiały racjonalnie dla
kraju pracować- wyjrzawszy z wiejskiego zaścianka na szeroki świat
zawodowego udoskonalania, którego Polsce tak bardzo brakuje.
(Pisownia w cytatach oryginalna)
Janina Putiatycz- Syrynowa
,,Kobieta w świecie i w domu" Październik 1931 rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz