Świat w starym stylu

Świat w starym stylu

piątek, 29 stycznia 2016

Zosia z Pana Tadeusza w roku...1931



 Zosia z,, Pana Tadeusza" i Zosia z Julina.-
Angielskie Leghorny i polskie Zielononóżki.-
Apartamenty kurnikowe.- Sekrety kurzego
menu.- Radosna praca.- Ptasia psychologiia.
- Kilka słów o Pani Paderewskiej.
,,Zosia w poranny stroju i z głową
odkrytą
Stała, trzymajac w ręku
podniesione sito;
Do nóg jej biegło ptactwo..."

Mickiewiczowska Zosia otaczała to ptactwo wielką miłością. Kradła dlań najprzedniejsze jęczmienne krupy, ,,godne pańskich stołów"; chroniła je przed kanią i jastrzębiem; głaskała je, pieściła i ukrywała przed wielkim nożem sławnej ochmistrzyni Kokosznickiej, z domu Jedykowiczówny ( która wydała kalendarz pod tytułem: Wychowanie drobiu"). Współczesna Zosia, która stoi pochylona pieczołowicie nad ,,incubatorem", sztucznie wylęgającym małe, żółte i czarne kurczątka- jest inna, chociaż zewnętrznie tamtą przypomina.  Jest inna... Uczy się oto od roku w Julinie p. Paderewskiej, jak chować ,, kury szurpate", ,,kogutki czubate", ,,odęte indyki" i ,,srebrnopióre gołębie"...jak je chować, aby były : ,,nieśne' , ,,rasowe" i jak najbardziej ,,użytkowe"...

Współczesna Zosię nauczyła już wielu, wielu rzeczy pani instruktorka, która kursy specjalne ukończyła w Anglji. Zosia więc razem z trzydziestu trzema swemi koleżankami za miesiąc powróci do domu i będzie w białym dworku w grodzieńskiem prowadzić racjonalną hodowlę drobiu. Koleżanka jej, Czesia pójdzie na instruktorkę do szkoły rolniczej, a Marychna zapewne zostanie w Julinie na praktyce... Te wszystkie ,,Zosie" wiedzą, czego chcą: chcą podnieść ekonomiczny rozwój wsi polskiej, wyzyskać jej bogactwa rodzime i założyć fermy drobiarstwa z myślą o transporcie hurtowym za granicę.
Ślicznie.

Zosie mieszkają w dużych, białych pokojach, których okna wychodzą na ogród. Rosną tu astry, nagietki i lewkonje, jak w dawnym zaścianku szlacheckim. U okien chwieją się na wietrze firanki, ale nikt przez te okna nie wbiega. Zosie wchodzą i wychodzą... drzwiami. Główki ich są gładko zaczesane, niepokryte papilotami, a w główkach nie myśli się jeno o tem: ,, czy szczęście znajdzie się w zamężciu?"....

Poza bielą obszernego domu mieszkalnego ciągną się wielkie zagrody, oplecione czerwienią dzikiego wina. Kurze królestwo.  Białe, wspaniałe ,,Leghorne'y " zachwycają kontrastem upierzenia przy koralach grzebieni. Mniejsze od nich, białe kurki polskie ważą mniej i niosą się mniej, ale poprawa się ich rasę z roku na rok i dają na przyszłość duże nadzieję. ,,Millefleur'ki " cudzoziemskie mają łapy przybrane wielkiemi wachlarzami z piór- są bardzo dekoracyjne.  ,,Zielononóżki kuropatwiane"- polki i bardzo dobre matki, ale daleko im do urody. I tu, w ptasim królestwie , jak w życiu ludzkiem widać kategorje i przeznaczenia. Każda z kur posiada na nogach obrączki z rodowodem.  Każda zapisana jest na liście ,,niesienia kur". Każda w głębi znajduje wspólny kurnik, złożony z trzech odddzielnych... apartamentów.
Pierwszy pokój- to sypialnia letnia. Bielone ściany, piasek, grzędy. Wygody nowoczesne: wentylatory i rozsuwane okna.

Drugi pokój - to wylęgarnia.  Znajduje się tu kilka gniazd wylęgowych, zatrzaskiwanych automatycznie przy wejściu kury, która ma zamiar znieść jajo okazowej wielkości.  Jaj takich znosi ( biedactwo!) 216 do 220 rocznie. Za takie jajo rozpłodowe bierze się 3 złote w okresie zimowym. Z takiego jajka wylęgnie się kura lub kogut w cenie 25 złotych. Trzeba wiec ,,pani matce" dostarczyć wygód i odpowiedniego pożywienia.  Otóż w 3-cim pokoju znajduje się jadalnia. Pod ścianą bufet ze suchą mieszanką ( jest tam gruz - pomocny do trawienia; wapno- wzmacniajace skorupki jaja; kości mielone; kapusta, dobrze wpływająca na upierzenie). Nasza ,,Zosia" współczesna nie sypie już z sita ,,krup  jęczmiennych" swą perłową rączką, bo wie na podstawach naukowych że kura, karmiona mieszanką, posiadającą najwięcej witamin , będzie miała więcej mięsa, będzie lepsza w smaku i delikatniejsza od dawnej kury z roku 1812. Współczesna Zosia jest mniej poetyczna od dawnej, bez wątpienia, ale również ma dobre serce. Oto odizolowała białą kurkę do małego kojca, który się nazywa ,,szpitalem" i leczy ją...Biedna kureczka, w łapkę sobie coś zrobiła! Współczesną Zosię najwięcej martwi, że musi się uczyć oprócz radosnej pracy hodowli drobiu, również śmiercionośnego ,, sprawiania"- bez noża. Co prawda bez bólu, za pomocą skręcania szyi, ale zawsze to przykre... Bardzo przykre... Trudno! są takie kury nierasowe, nieudane, które trzeba odizolować od społeczeństwa wzorowego, a czasem i usunąć na zawsze.

Za to radosna jest praca Zosi w dużym, białym budynku, gdzie znajduje się ,,Wylęgarnia" i ,,Wychowalnia". Wylęgarnia ma kilka inkubatorów, to jest skrzyń ogrzewanych sztucznie wodą i powietrzem ( parą wodną) . Na wielkich sitach kładzie nasza Zosia 100 do 120 jaj i sprawdza kilka razy na dzień ciepłotę ( termometr musi wskazywać 39 st. Celcjusza). Od czerwca do stycznia nasza Zosia zastępuje  troskliwie macierzyńską , kurzą opiekę. Zmienia jaja, przekłada je ( ptak instynktownie przewraca je sam), aby po 21 dniach ujrzeć pękające skorupki i zanieść wyklute kurczątko do wychodowalni, gdzie pod wielkiemi kapeluszami z blachy w bliskości pieca maleństwo czuć się będzie dobrze, jak pod skrzydłami matki. Rozchylają się  maleńkie dziobki, które dostają specjalnie mielone ziarno i siekane jaja. Żółte i czarne kulki tulą się do ciepłych rąk Zosinych. W tych chwilach Zosia bardzo lubi swa pracę. Kobiece serce uderza radośnie...

Ale na sentymenty czasu nie ma. Trzeba pomyśleć o tylu jeszcze rzeczach: odwilżyć suche powietrze maleństwom i iść do młodzieży, która wita ją radośnie w wielkiej zagrodzie, gdzie swobodnie hasa, zmieszana rasowo pele-mele ,,po dawnemu". Biały, czupurny kogucik wyraża  swa silna indywidualność  manifestacyjnie głośno. Mały kaczor ( z rasy dekoracyjnej ) śmiesznie toczy się do rąk Zosi. Gdzieniegdzie z góry ,, upada, jak kiść śniegu, gołąb srebrnopióry"- to ,,Kalinka" ( rasa polska ). Popielate perliczki, choć to małe jeszcze, są ,,trzpiotki", jak za pana Tadeuszowych czasów, a indyczki ( rasa amerykańska ) krzykliwe i odęte, jak ongiś. Ptasia psychologia więc nie uległa zmianie, choć jej nałożono pęta hodowlane. Zmieniła się za to ich fizyczna jakość. Ich waga, ilość i wartość - dzięki naszym Zosiom, pionierkom ruchu gospodarczego w Polsce. Na nowe tory wstępuje u nas dział pracy kobiecej. W dużej mierze zasługa to pani Paderewskiej, która tworzy w Polsce ośrodki instruktorskie i szkołę w Julinie ofiarowuje na ten cel, by Zosie nasze umiały racjonalnie dla kraju pracować- wyjrzawszy z wiejskiego zaścianka na szeroki świat zawodowego udoskonalania, którego Polsce tak bardzo brakuje.
(Pisownia w cytatach oryginalna)

Janina Putiatycz- Syrynowa
,,Kobieta w świecie i w domu" Październik 1931 rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz