Świat w starym stylu

Świat w starym stylu

piątek, 5 lutego 2016

,,Zew Morza" film z 1927 roku

Niewiele jest w historii polskiego kina produkcji których głównym bohaterem jest morze. Pomimo dużej popularności „filmu morskiego” na świecie, polscy filmowcy nieczęsto sięgali po tego typu tematykę. Ale zdarzały się wyjątki. Pierwszym polskim „filmem morskim” był „Zew morza”. Jego reżyserem jest Henryk Szaro,  jeden z najbardziej znanych przedwojennych twórców filmowych.

Głównym bohaterem jest Stach (Jerzy Marr), który od dziecka marzy o podróżach po morzach i dalekich krajach. Jako dorosły zostaje oficerem na wielkim handlowym żaglowcu. Zakochuje się w córce właściciela okrętu, Joli (Nora Ney), popada też w konflikt z Bosmanem, który postanawia się na nim zemścić. W dalszej części fabuły w życiu Stacha pojawia się inna kobieta, Hanka (Maria Malicka), z którą przyjaźnił się od czasów dziecięcych, rodzi się uczucie. Niestety dla Stacha, chcąc pomóc rodzicom, Hanka decyduje się na małżeństwo z bogatym sąsiadem. Zrozpaczony bohater zaciąga się do marynarki. Zostaje napadnięty i porwany przez Bosmana,  a ostatecznie w uwolnieniu pomaga Hanka, która przypadkiem dowiaduje się, że Stach został uprowadzony. Zrywa ona także z bogatym sąsiadem i ostatecznie Stach i Hanka mogą żyć ze sobą długo i  szczęśliwie. Fabuła typowa dla filmu z tamtego okresu, a jednak dzieło Henryka Szaro ma w sobie coś niezwykłego.
Jak na przedwojenne kino, „Zew morza” był swego rodzaju superprodukcją. W jego realizację zaangażowało się zarówno lotnictwo, jak i marynarka wojenna, czego efektem są m.in. bardzo rzadkie w przedwojennym kinie ujęcia lotnicze. Część zdjęć kręcona była na pełnym morzu, co również jest ewenementem, zwłaszcza zważywszy na fakt, że zarówno w latach ’20-tych jak i ’30-tych najchętniej kręcono filmy w atelier, co było sposobem znacznie prostszym i tańszym niż zdjęcia w plenerze. Oprócz wątku miłosnego mamy też w filmie pewnego rodzaju wątek kryminalny, co zaowocowało m.in. widowiskową na owe czasy  i, jak to określali recenzenci, „hollywoodzką”, sceną pościgu.
Jakie zdanie o filmie mieli recenzenci? Nad wyraz pozytywne. Przeważały opinie mówiące o tym, że film jest zrobiony na „światowym” poziomie. Recenzent Kina dla Wszystkich pisał na przykład, że przed polskim filmem otwierają się „wspaniałe i niezmierzone horyzonty, pozwalające snuć horoskopy, iż nasza kinowa wytwórczość krajowa znajduje się w przededniu całkowitego zniwelowania dystansu, jaki oddzielał ją dotąd od produkcji wielkoświatowej.”. Inny wspominał z kolei, że „jeszcze parę takich filmów, a uprzedzenie do polskiej produkcji kinowej minie bezpowrotnie”. Recenzenci chwalili zarówno grę aktorską, jak i kunszt reżyserski Henryka Szaro, zauważając przy tym, że „Zew morza” różni się od innych krajowych produkcji wartką akcją i brakiem rozwlekłości fabularnej tak charakterystycznej dla polskiego kina niemego.
Ciekawostką może być fakt, że na potrzeby filmu zorganizowano jeden z pierwszych castingów, który miał  wyłonić odtwórców dwóch ról dziecięcych. Co ciekawe, dzieci zostały wybrane nie na podstawie przesłuchań, a zdjęć nadesłanych przez rodziców do gazety, która casting ogłosiła.
Można więc śmiało stwierdzić, że „Zew morza” był dla polskiego kina niemego przełomowy w niejednym aspekcie. (TP)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz